Dziedziniec

Uczeń Hufflepuffu

Zaintrygowana jego postacią, zmarszczyła lekko nosek. Poprawiła szybko kosmyki, które spadły jej na oczy. Wszystko przez to, że jak zwykle zapomniała czapki.
- Tak, skoro jesteś w szóstej klasie... musiałeś wybrać przedmioty. Pytałam się, czy zdradziłbyś mi jakie. - wytłumaczyła, uważając na słowa.

Uczeń Slytherinu

- Zdradziłbym Ci je.. to żadna tajemnica. - powiedział nadal zachwycając się zamkiem, przeczesał palcami włosy zgarniając z czoła mokre od śniegu kosmyki. - Póki co jest to tylko numerologia. - powiedział i spojrzał na dziedziniec zastanawiało go dlaczego jest na nim tak pusto, skoro pogoda aż zachęcała do spacerów.

Uczeń Hufflepuffu

- Numerologia? - spytała zdziwiona - Musisz mieć niezłą pamięć do liczb... - dodała prędko i strzepnęła po raz kolejny śnieg z brzegu fontanny. Już nie mogła się doczekać, kiedy ona odżyje... Kiedy pojawią się pierwsze zielone listki na drzewach. Dłoń włożyła do kieszeni płaszcza. - W jakim jesteś domu? - spytała zaciekawiona, nie mogąc rozszyfrować jego postaci. Numerologia zwykle wiązała się z Krukonami, jednak nie wyglądał, aby należał do nich.

Uczeń Slytherinu

- Takie to dziwne? W takim razie co by do mnie pasowało? - spytał przechylając głowę lekko w bok i przeczesał włosy palcami. Oblizał mocno spierzchnięte wargi i spojrzał na dziewczynę.
- Chyba nie będziesz oceniać przez pryzmat domu? - spytał bez nutki kpiny czy ironii, po prostu chciał aby ludzie oceniali go po tym jak już trochę go poznają. - Jestem w Slytherinie. - nie pytał o nic, pomyślał, że gdy dziewczyna uzna że to ważne sama mu powie.

Uczeń Hufflepuffu

Zaśmiała się.
- Nie chodzi o stereotypy, mój drogi. One są po prostu śmieszne. Jednak tiara ma swoje kryteria, nie mogłam Cię dopasować. Miałam nadzieję, że będziesz w moim domu... - jęknęła niezadowolona. Och, czyli po raz kolejny poznała ślizgona. Ma chyba jakiś wewnętrzny radar. - Coś podpowiada mi, że dobrze odnalazłbyś się na eliksirach.

Uczeń Slytherinu

- To dobrze, popadanie w stereotypy jest.. - westchnął dobrze, że tak nie było. - W Twoim? - gdyby okazało się, że jest Krukonką, czułby się rozczarowany, sam chciał w pierwszej kolejności trafić do Ravenclawu.
- Możliwe - powiedział wymijająco, jednak nigdy nie czuł się w nich dobrze. Te wszystkie instrukcje ograniczały go a jak chciał coś ulepszyć od razu kończyło się to co najmniej źle o ile nie katastrofą. - Mówiono mi, że byłem z nich poprawny.

Uczeń Hufflepuffu

- Jestem w Hufflepuff, Anthony. - rzekła, przekręcając głowę w bok. Patrzyła uważnie na jego gesty i sposób zachowywania się. Wydawał się być bardzo spokojnym oraz opanowanym człowiekiem. - Jednak ważne, że wybrałeś to co lubisz. Wiesz... profesor Harriet pomogła podjąć mi trudną decyzję. Sama nie wiedziałam, co robić w życiu, a musiałam wybrać jakiś przedmiot na egzamin. Może sprawdzę się w Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami, choć znając życie, prędko zmienię decyzję i zajmę się czymś, o czym w ogóle nie myślałam. Lubisz zwierzęta? - spytała zaciekawiona, chcąc go naprawdę poznać.

Uczeń Slytherinu

Westchnął niesłyszalnie i przeniósł wzrok na niebo, bezwiednie wyciągnął dłonie chcąc złapać kilka małych płatków.
- Wiesz, że każdy jest inny? - zapytał a może i stwierdził, sam nie wiedział. Mówił o płatkach czy o ludziach? Nieważne.. Już dawno miał zakończyć rozmowę, jednak było coś w niej co.. sam nie wiedział. Wydała mu się taka.. no właśnie, jaka? Sam nie wiedział.. nic już nie wiedział, przynajmniej teraz.
- Zwierzęta, a kto ich nie lubi. Są częścią przyrody.. - powiedział jakby to wszystko tłumaczyło, bo według niego właśnie tak było. Przyroda.. Spojrzał na dłonie na których przez chwilę leżały białe płatki.

Uczeń Hufflepuffu

Zamyśliła się, gdy wspomniał o przyrodzie. Czyżby nie tylko ona dostrzegała jej piękno? Sami znajdowali się na dziedzińcu, a to był wystarczający dowód, aby odpowiedzieć na pytanie. Inni woleli siedzieć przy kominku, narzekając na pogodę. Nie potrafiła sobie nigdy odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę jest w niej pięknego, co tak przyciąga?
- Tak... - odpowiedziała po dłuższym czasie - Co Cię ciągnie do numerologii? - spytała wprost.

Uczeń Slytherinu

Przeniósł na chwilę wzrok na nią, jednak nie odezwał się od razu. Schował dłonie do kieszeni, wzruszając ramionami. Nigdy nie zastanawiał się co ciągnie go do numerologii, musiała mieć w sobie to coś i już. Obrócił się kilka razy i rozłożył ręce, podobało mu się, że płatki spadają mu na twarz.
- Ma w sobie to coś - odpowiedział w końcu nie zatrzymując się. Nie chciał się rozwodzić na ten temat, nie teraz kiedy jak dziecko cieszył się śniegiem.

Uczeń Hufflepuffu

Uśmiechnęła się, patrząc jak bawi się śniegiem. Wydawał się być taki wolny... I szczęśliwy! Nie mogła wprost ukryć uśmiechu, a co się z tym wiąże, oprzeć się pokusie... Wzięła w delikatną dłoń garstkę śniegu, zaczynając formować kulkę. Uśmiechnęła się diabelsko i rzuciła prosto w brzuch, patrząc uważnie, aby ewentualnie nie przesadzić. To miejsce uznała za bezpieczne.

Uczeń Slytherinu

Kiedy kątem oka zobaczył jak bierze śnieg w dłonie przez myśl mu nie przeszło, że zrobi to co zrobiła. Wywrócił oczami i palcami przeczesał włosy, westchnął głośno. Nie powiedział nic, nie chciało mu się nawet tego komentować.. A szkoda, może by nawet ją kiedyś w dalekiej przyszłości polubił. Nie lubił dziecinnego zachowania, chociaż sam teraz zachowywał się dojrzale.. Nieważne. Zrobił krok do w stronę zamku, przygryzł dolną wargę i spojrzał jeszcze ostatni raz na niego.
- Do kiedyś - powiedział znikając za drzwiami zamku, zdecydowaniu mu się to nie spodobało. Bo przecież nie można porównać łapania śniegu do rzucania w kogoś śniegiem?

Uczeń Hufflepuffu

Wzruszyła ramionami i prychnęła pod nosem. Usiadła na brzegu fontanny. Cóż zrobiła nie tak? Wyjęła z kieszeni płaszcza papierosy, zapalając od razu jednego. Może to ją właśnie rozgrzeje? Uśmiechnęła się pod nosem, wypuszczając dym. Ostatnia klasa... Dlaczego tak szybko mija? Dopiero co tu przyszła do szkoły, wszystko wydawało się takie obce... Dziś jest zupełnie inaczej.

Uczeń Gryffindoru

Hayley wyszła na dziedziniec. Miała na sobie tylko lekki płaszcz, ale nie przewidywała długiej wizyty w tym miejscu. Musiała wyjść z zamku, by ochłonąć, orzeźwić się zimnem. Przespacerowała się kawałek, a potem zobaczyła kilka białych płatków spadających z nieba. Uniosła głowę ku górze i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła ich więcej. Zaczęło padać.

Uczeń Ravenclawu

Szedł uśmiechnięty, wracał właśnie za spaceru, mróz zaczął mu dokuczać i wyraźnie doskwierać. Nie przejmował się tym, doskonale wiedział, że zaraz wejdzie do ciepłej Sali Wejściowej a następnie swoje kroki skieruje do Wielkiej Sali gdzie napije się ciepłej herbaty lub kawy. Aż na samą myśl robiło mu się ciepło. Pod świeżo napadaną warstwą śniegu nie zauważył lodu, idąc szybko poślizgnął się na nim i boleśnie przewrócił. Rozejrzał się szybko chcąc zobaczyć czy ktoś to widział, powoli wstał nie chcąc ponownie wylądować na lodzie. Zaczął się otrzepywać ze śniegu, powoli idąc w kierunku wejścia.