Dziedziniec

Zobaczyła dziewczynę, która, jak Melanie się zdawało, podsłuchiwała jej rozmowę z Luną na Wielkiej Sali. ,,Palić w deszcz? Pewnie za moment jakaś kropla spadnie prosto na papierosa i go zgasi.'' pomyślała logicznie dziewczyna. Sama nie miała ochoty, po tym od Alexa. Może i paliła, ale mało, a jeśli już to krótko. Kilka wdechów dymu i już po chwili zgaszony papieros leżał na podłodze.
- Piękna pogoda na spacer, co nie?- spytała dziewczynę retorycznie.

Uczeń Ravenclawu

Vivien spojrzała teraz z bliska na krukonkę. Pomyślała, że wygląda na porcelanową laleczkę. Zaczęła się zastanawiać jak to możliwe, że je włosy są tak proste mimo panującej wilgoci. Zaczęła poprawiać swoje, próbując zatuszować ich nieład. Oczy dziewczyny również przykuły uwagę Viv. Chociaż wyglądała na trochę młodszą niż jest jej spojrzenie było takie samo jak doświadczonego starca, inteligentne i rozumne. Zaciągnęła się dogasającym papierosem i poprawiła parasolkę w ręce.
- Wręcz idealna- powiedziała do dziewczyny- Jesteś z ravenclawu, prawda? Jestem Vivien...

Jacob wyszedł na dziedziniec. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego. Zaciągnął się mocno obserwując bacznie okolicę. Nie słyszał żadnych kroków. Miał sprawdzić dziedziniec, więc cisza działała na jego korzyść.

Uczeń Hufflepuffu

Cass wbiegła na dziedziniec i odwróciła się, patrząc, czy dziewczyny za nią biegną. Na szczęście ich nie było, więc mogła złapać oddech. Wciąż patrzyła się w ich kierunku, cofając się. Nagle poczuła, że na kogoś wpada, zlękła się i odwróciła.
- Przepraszam, zagapiłam się - rzekła cicho, przyglądając się mężczyźnie. Wyglądał bardzo młodo, czyżby był uczniem?

Jacob zgasił papierosa i spojrzał na dziewczynę.
- O tej godzinie chyba lepiej nie wychodzić z zamku. - powiedział patrząc na blondynkę. - Jak się nazywasz? - spytał. Chciał jak najszybciej poznać uczniów, ale niekoniecznie oni musieli znać jego.

Uczeń Hufflepuffu

Uniosła brew w zdziwieniu i spojrzała na zegarek.
- A dlaczego nie można? - spytała - Jest dokładnie godzina 13, zaraz będzie obiad w Wielkiej Sali. - zmierzyła mężczyznę wzrokiem. Nigdy wcześniej go nie widziała. - Chyba nie muszę się Panu przedstawiać, skoro nawet nie wiem, kim Pan tu jest. Co jeśli włamał się Pan do szkoły, próbując zmusić do czegoś uczniów? - zmarszczyła nosek, patrząc nieco wyzywająco. Ograniczanie Cass nie należało do dobrych sposobów zdobycia jakiejkolwiek znajomości. Prychnęła, gdy mężczyzna zgasił papierosa. Zwróciła uwagę na codzienne ubranie. Zdawało się, że między lekcjami był nakaz noszenia szat szkolnych. Poprawiła płaszcz, wyciągając włosy spod chusty.

Jacob roześmiał się widząc bunt dziewczyny.
- Jeśli myślisz, że Twoje buntowanie się robi na mnie wrażenie, to dam Ci małą uwagę, mylisz się. - spojrzał na nią, by sprawdzić reakcję.
- Jestem nauczycielem, dlatego wydaje mi się, że należy mi się choć odrobinę więcej szacunku. Przynajmniej tak być powinno, nie wiem jak tu teraz to wygląda. - powiedział patrząc tym razem przed siebie. - Chętnie zobaczę, czy na lekcjach będziesz równie pewna siebie.

Uczeń Hufflepuffu

Zaśmiała się.
- Nie moją winą jest to, że wygląda Pan dość młodo, jakby ledwo Pan skończył Hogwart. Stąd pojawiła się wątpliwość. Skoro już wiem, kim Pan jest, sprawa przedstawia się inaczej. Bunt, jak to Pan nazwał, jest nieufnością. Jeśli nie czytał Pan Proroka, warto być teraz ostrożnym. I muszę Pana zmartwić, wątpię, abym chodziła na Pana lekcje. Jeśli zmieniłby się mi nauczyciel, zostałabym o tym powiadomiona. - westchnęła, wyciągając dłoń - Cassie Lancaster.

Uścisnął jej dłoń.
- Trudno, jakoś się z tym pogodzę. Mam nadzieję, że znajdę uczniów, którzy będą zainteresowani Transmutacją. - powiedział przenosząc wzrok na fontannę.

Uczeń Hufflepuffu

- Transmutacją? - spytała zdziwiona. Nie, przecież dyrektor powiedziałby, ze mają zmienionego nauczyciela. - To się chyba jednak spotkamy. Zastanawia mnie fakt, dlaczego nikt nie zapowiedział Pańskiego przyjazdu? - spojrzała nauczycielowi w oczy, próbując odgadnąć w nich odpowiedź.

- Tak, Transmutacją. - powtórzył patrząc na Puchonkę nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Myślę, że objęcie przeze mnie tej posady będzie rozgłośnione w odpowiednim czasie.

Uczeń Hufflepuffu

- A uczy Pan wszystkie klasy? - spytała zaciekawiona - Czy może jednak zostaje poprzednia nauczycielka?
Przyzwyczaiła się do tej roztargnionej kobiety. A zmiana nauczyciela w ostatniej klasie, nie zapowiadała nic dobrego. Może nie będzie tak źle?

- Uwierz mi, nie jestem aż tak potwornym nauczycielem. - powiedział obojętnym tonem. - Z tego co mi wiadomo, uczę wszystkie klasy. - uciął temat po czym zaczął czegoś szukać w kieszeni.
- Jeżeli masz jakieś sugestie, to zapraszam do napisania petycji o zmianę nauczyciela.

Uczeń Hufflepuffu

- Och, nie o to mi chodziło - skrzywiła się - Polubiłam tamtą nauczycielkę i się martwię. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało. A Pańskie lekcje mogą być nawet ciekawe, sprawdzę w piątek na transmutacji, profesorze. - uśmiechnęła się przyjaźnie.

Zaskoczył go zwrot "profesorze", ale nie okazał tego.
- Poprzednia nauczycielka ma się dobrze. - odpowiedział na jej pytanie.
- Też mam nadzieję, że lekcje okażą się ciekawe. - dodał po chwili obdarzając ją swoim charakterystycznym, czarującym uśmiechem.