Dziedziniec

Prefekt Hufflepuffu

- Ach, nic. Ciągle to samo. Zimowa melancholia. Jestem coraz bardziej tym wszystkim zmęczona. Nie wiem, czy nie odwiedzę rodziców... Przynajmniej trochę odpocznę.
- Czwarta klasa? - zapytała. Chyba kojarzyła ją z dormitorium, albo roku... Sama nie wiedziała.

- Czwarta - kiwnęła głową i schowała dłonie w kieszenie. Niestety mróz nadal uparcie trzymał. - Tęsknię za wiosną - jęknęła cicho i przeczesała dłonią włosy. Przetarła jeszcze rękoma po udach, aby nieco je ocieplić.

Prefekt Hufflepuffu

- To fajnie, ja też czwarta - uśmiechnęła się.
Podparła nogę na ścianie, opierając dłonie za plecami.
- Już niedługo będzie cieplej, śnieg się topi, więc o ile nas nie zaleje, niedługo będzie można podziwiać wszechobecną zieleń na błoniach, podczas spacerów.

- Mam taką nadzieję, według mnie wiosna jest najpiękniejsza - uśmiechnęła się od ucha do ucha. Pocierała dłońmi jedną o drugą. Niestety to nic nie dawała, a więc zaczęła na nie chuchać.
- Możemy wejść do środka?

Prefekt Hufflepuffu

- Chciałam trochę pobyć na świeżym powietrzu, ale skoro Ci zimno, to możemy. Gdzie proponujesz?
Przestała opierać się o zimny mur i zrobiła kilka kroków ku wejściu do zamku.
- Idziesz? Możemy się zastanowić w sali wejściowej -wystawiła jej język.

Scarlett pojawiła się na dziedzińcu. Lubiła to miejsce. Lekko przeczesała włosy skostniałymi palcami po czym podparła się łokciami o chłodną balustradę. Wpatrywała się w dal, pogrążona w zamyśleniu.

- Chętnie. Ręce mi zaraz zamarzną - zachichotała i pchnęła drzwi. W Hogwarcie było inaczej. Było ciepło i przyjemnie. Nie było mowy, aby teraz mogła zmarznąć, ewentualnie mogło być jej zagorąco w płaszczu. Przerzuciła płaszcz przez ramię i powędrowała ku wielkiej sali. Obejrzała się jeszcze w stronę towarzyszki i posłała jej uśmiech.

Uczeń Slytherinu

Stanął na dziedzińcu, plecami opary o ścianę zamku. Patrzył się przed siebie bez większego entuzjazmu, znudziła mu się zima, śnieg i cała ta pora roku. Rękawiczki na dłoniach dawały mu ciepło, ale i tak było mu zimno, zawiązał mocniej szalik i delikatnie założył na głowę kaptur.

Uczeń Slytherinu

Na dziedzińcu pojawiła się Juliette, wyraźnie wściekła. Nie zauważyła chłopaka. Zgarnęła śnieg z balustrady i usiadła na niej. Miała zaciśnięte wargi i dłonie. Wbiła wzrok w przestrzeń przed siebie.

Uczeń Slytherinu

- Kogoś opuścił dobry humor – stwierdził patrząc w jej stronę, trudno było nie zauważyć jej ściągniętych warg czy zaciśnietych pięści. Nie był nawet pewien czy go usłyszała.

Uczeń Slytherinu

Wyrwała się z zamyślenia i spojrzała na chłopaka.
- Ymm.. mówiłeś coś? - spytała, gdy dotarło do niej, że Ślizgon najwyraźniej oczekuje na coś odpowiedzi.
Po chwili jednak domyśliła się, o co mógł spytać.
- Czuję się świetnie, jak widać. - odpowiedziała dość chłodno. Dzisiaj z pewnością nie będzie miła dla nikogo.

Uczeń Slytherinu

- Nic takiego, nie zawracaj sobie mną głowy – machnął lekceważąco dłonią, aby za chwilę schować ją w kieszeń.
- Widać. Mogę tylko zgadywać, że dawno nie miałaś tak wyśmienitego nastroju. Aż bije od Ciebie powalająca radość – zironizował, patrząc jej przelotnie w oczy.

Uczeń Slytherinu

- Święta prawda. - pokiwała głową. Spojrzała w oczy chłopaka. Miała wrażenie, że dostrzegła tam zaciekawienie, ale szybko doszła do wniosku, że coś się jej przywidziało.
- Co u Ciebie? - spytała z braku laku.

Uczeń Slytherinu

- Jaki ze mnie obserwator – mruknął cicho, był pewien, że go nie usłyszała.
- To co zawsze. – powiedział już głośniej – Chociaż coraz bardziej zaczyna mnie irytować zima, śnieg… a u Ciebie?

Uczeń Slytherinu

- Bywało lepiej. - wzruszyła ramionami. - Tak, zima jest fajną porą roku, ale zdecydowanie czuję jej nadmiar. - przyznała, patrząc tym razem przed siebie. Przybrała kamienną twarz. Nie może przecież okazać słabości.