Droga do Hogsmeade

- Ładnie zaczynasz. A wiesz, że kota trzeba karmić? - spytał złośliwie idąc za nią. - Jakby Ci się zgubił co pewnie się stanie.. - kiedy zobaczył jej wzrok - bo przecież koty chodzą swoimi ścieżkami - dodał. - Załóż mu obróżkę żeby ktoś Ci mógł go łaskawie zwrócić.

- Chyba nie będzie innego wyjścia. - westchnęła. Przeniosła wzrok na kruka, który przyglądał jej się z przekrzywionym łebkiem.
- Ten ptak dziwnie się zachowuje. - przyznała.

- Bo się patrzy? - spytał spoglądając na niego. - Może wciąż jest w szoku po jeździe Błędnym Rycerzem - zaczął się zastawiać. Wypatrywał chociaż małego zarysu zamku, jak na razie na daremnie.

Wzruszyła ramionami.
- Nie masz wrażenia, że zamek się oddala zamiast przybliżać? - spytała po czym zakryła twarz szalem.

- Mam. Chyba nie sugerujesz, że idziemy w złym kierunku? - spytał oglądając się za siebie. Pokręcił głową nie, to byłoby wyjątkowo niedorzeczne. - Masz już dla niego imię?

-Nie, nawet świat magii nie jest aż tak pokręcony.- powiedziała szukając wzrokiem zamku.
- Mam pewien pomysł co do imienia. - odpowiedziała. - Ale to tylko wolna myśl.

- No to słucham - powiedział. Zagapił się i potknął jednak złapał się ramienia Blair żeby nie upaść. Udając, że nic się nie stało szedł dalej przed siebie wystawił ramię aby kruk przeszedł na nie.

- Starość nie radość. - uśmiechnęła się zgryźliwie. - Myślałam o przewrotnym imieniu, Maruda. - powiedziała z rozbawieniem. Robiło się coraz ciemniej, więc Blair przyspieszyła.

Zaśmiał się na jej słowa.
- Więc teraz jak będę wołał maruda mam się nie zdziwić kiedy przybiegnie do mnie kot. - westchnął i zobaczył kontur zamku - No już zaraz będziemy.

- Dokładnie. - uśmiechnęła się po czym spojrzała na klatkę. Kolor sierści kota wręcz zlewał się z otoczeniem. Widać było tylko jego błyszczące oczy. Efekt był niesamowity. Blair przeniosła wzrok na widoczne już kontury zamku.

Powoli doszli do bram zamku.
- Wow, w końcu - westchnął niezadowolony z faktu, że musieli iść taki kawał drogi i to wtedy kiedy jest tak nieprzyjemna pogoda. Spojrzał na kruka który rozprostował skrzydła i machnął nimi raz czy dwa. - No leć - powiedział lekko zirytowany do ptaka chociaż wiedział, że nie ma to większego sensu.

Odprowadziła wzrokiem odlatującego ptaka po czym popchnęła drzwi i weszła na teren szkoły.
- Nareszcie. - powiedziała zadowolona, wchodząc na marmurowe schody.
- Nie przypuszczałam, że zakupy mogą trwać cały dzień.

- Gdybyś zdecydowała się szybciej na pewno nie trwałoby to całego dnia. - Westchnął kierując się ku schodom prowadzącym na dół.
- Do zobaczenia Marudo - powiedział i zniknął za jednym z zakrętów nim zdążyła zareagować.

- Słyszysz kocie? Alex się z Tobą żegna. - zwróciła się do zwierzaka po czym weszła do szkoły. Od razu zrobiło jej się cieplej i poczuła senność. Ziewnęła po czym skierowała się w stronę dormitorium.

Nauczyciel

Jennifer - uśmiechnęła się nieznacznie.
- Taa. Transmutacja. Lubiłam ten przedmiot. Ale wybrałam coś innego. A tak właściwie, to jak to się stało, że dostał pan tą posadę w tak młodym wieku? - zapytała.
- Oczywiście, nie musi pan odpowiadać. - powiedziała patrząc na niego uważnie.