Kuchnia

Prefekt Naczelny

Pomieszczenie wielkości wielkiej sali, naokoło jednak poustawiane są szafeczki z jedzeniem i wszystko co potrzeba do jego przygotowania. Uwija się tu kilkadziesiąt skrzatów, ustawiając gotowe potrawy na pięciu stołach identycznych jak w wielkiej sali. Każdy kto zajrzy do kuchni zostanie obsłużony i wyjdzie stąd najedzony i gotowy do ponownej wizyty w najbliższym czasie.

Uczeń Hufflepuffu

Weszłyśmy z Cassie do kuchni. W rękach niosłam grubą książkę kucharską. Natychmiast podbiegł do nas jeden ze skrzatów.
-Coś podać?-spytał.
-Nie, same coś upieczemy-uśmiechnęłam się do puchonki.

Uczeń Hufflepuffu

Z pięknym uśmiechem obserwowała kuchnię. Cieszyła się bardzo, posiadając możliwość poznania kultury mugolów. Zatarła dłonie i spojrzała na towarzyszkę.
- Od czego zaczynamy?

Uczeń Hufflepuffu

-Od wybrania przepisu-położyłam z hukiem książkę na stole-Chcemy upiec jakieś ciasto? Czy raczej ciasteczka?-powiedziałam kartkując księgę-Bo mi wszystko jedno. Wybór należy do ciebie-Zatrzymałam się na jakiejś stronie, ale potem znów zaczęłam przeglądać książkę.

Uczeń Hufflepuffu

Maślanym wzrokiem wodziła po wszelakich półkach i szufladach. Dłonią musnęła drewnianego blatu, zachwycając się nad zapachem. Czyżby cynamon i jabłko? Zamknęła na chwilę oczy, oddając się rozkoszy. Z rozmyślań wybił ją huk i powietrze, które musnęło jej palce. Uśmiechnęła się.
- Może ciasto? Wydaje mi się jakieś ciekawsze.

Uczeń Hufflepuffu

Otworzyłam książkę na spisie treści
-Więc, jest przepis na czekoladowe, truskawkowe i jabłkowe-powiedziałam nie odrywając wzroku znad książki-Osobiście jestem za czekoladowym, ale ty wybierasz.

Uczeń Hufflepuffu

Jeszcze raz przejechała dłonią po blacie, nie wyobrażając sobie, żeby 3 razy dziennie spędzać tu czas. Nie była przekonana do końca na czym to polega, ale wydawało jej się, że jest to nie lada sztuka, aby ugotować coś dobrego.
- Również za czekoladowym- podeszła do ogromenj lodówki- Więc co będzie nam potrzebne?- spytała patrząc na produkty

Uczeń Hufflepuffu

-Hmmm...3 jajka, 20 dkg cukru, 250 dkg margaryny, tabliczka gorzkiej czekolady, 40 dkg mąki, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 20 dkg krówek i polewa czekoladowa-przeczytałam z książki. Jeden ze skrzatów natychmiast przyniósł nam potrzebne składniki. Książkę położyłam na blacie otwartą na odpowiedniej stronie:

"Jajka i cukier ubić na puszysty krem.Czekoladę połamać na kawałki, wrzucić do rondelka, dodać pokrojoną margarynę. Mieszając podgrzewać na małym ogniu, aż składniki się rozpuszczą, przestudzić. Ciepłą masę połączyć z masą jajeczną. Dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, dokładnie wymieszać. Tortownicę natłuścić masłem i wysypać tartą bułką. Przelać do niej ciasto, wstawić do piekarnika o temperaturze 200 c i piec około 30 minut. Ciasto przestudzić, wyjąć z formy, przekroić na połowę. Krówki wrzucić do rondelka, podlać odrobiną wody, ciągle mieszając podgrzać aż się rozpuszczą. Ciasto przełożyć ciepłą masą przygotowaną z krówek i ostudzić. Polać rozpuszczoną polewą, schłodzić. Smacznego!

Uczeń Hufflepuffu

Jak zahipnotyzowana patrzyła na chrzątajacego się skrzata. Ciągle przynosił coraz to nowe i smaczniejsze składniki na ciasto. Skinęła lekko głową.
- Jak można ubić coś na krem?- spojrzała na dziwne narzędzia, wzięła jedno z nich, przyglądajac mu się uważnie. Miało metalową końcówkę owalnie zakończoną.

Uczeń Hufflepuffu

-Trzeba wziąć to-podałam Cassie ubijaczkę i wzięłam miskę-Wrzucić jajka i cukier do miski...-rozbiłam jajko i wlałam je do naczynia, dosypałam cukier-I.. ubijać-uśmiechnęłam się-Spojrzałam na Cassie-Wiesz, jak to robić?

Uczeń Hufflepuffu

Jedyny dźwięk, który zdołała wydobyć to było: eeee. Skinęła na Roxi, próbując ubić masę. Świetnie jej to wychodziło, po paru minutach mieszanina stanowiła kremową konsystencje.
- O to chodzi, Roxi?

Uczeń Hufflepuffu

-Chyba tak...-powiedziałam. Nigdy jeszcze nie piekłam ciasta-Teraz czekolada-Zaczęłam łamać czekoladę-Wrzucić do rondela ki dodać margarynę..-robiłam wszystko to, co powiedziałam.

Uczeń Hufflepuffu

- Serio nie piekłaś?- spytała zdziwiona. Doskonale jej szło, wiedziała co i jak. Cass zrobiła zdziwione spojrzenie, mrugnęła oczami i poprosiła skrzata o włączenie "piekielnie dziwnego urządzenia" potocznie zwanym kuchenką. Masę trzeba było podgrzać.- Wyglądasz jakbyś robiła to wielokrotnie!- Roxi nie była niczym ubrudzona, natomiast Cass cała w masie patrzyła nieprzytomnie na towarzyszkę. Podobało jej się to, że pieką razem i nie liczyła się zmarnowana bluzka tylko dobra zabawa.- Jesteś za czysta.- stwierdziła, krzywiąc się lekko i rzuciła łyżką z już rozpuszczoną masą na fartuszek Roxi.

- Cześć - powiedziała Alice wchodząc do kuchni, lecz gdy zobaczyłą ubrudzone i ubawione koleżanki zrobiło jej się troszkę głupio. Nie chciała im przeszkadzać w pieczeniu. Tym bardziej, że jej samej za bardzo to nie wychodziło. Jednak nie wyszła, zawsze chciała zobazyć jak to się robi i tym razem jej ciekawość zwyciężyła - co pieczecie?

Uczeń Hufflepuffu

-Ciasto czekoladowe-oznajmiłam radośnie-Chcesz piec z nami?-Rzuciłam Alice jeden z fartuchów wiszących na ścianie-Cassie, powiedz mi co dalej?-pokazałam na książkę dalej mieszając dziwną mazie.