Forum www.czarodzieje.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   L / /   ~   Ulica
Bell Rodwick
PostWysłany: Pią 0:17, 27 Lis 2009 
Prefekt Naczelny

Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 1909
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hillingdon


Na ulicę Pokątną wchodzi się przez Dziurawy Kocioł po dotknięciu różdżką odpowiednich cegieł. Przez większość czasu jest dość zatłoczona, choć nie można tego porównać z tłumem tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego... Idąc ulica można podziwiać kolorowe wystawy sklepów, które przyciągają czarodziejów być choć na chwilę zajrzeli do środka.

Trzy dziewczyny po długiej wędrówce dostały się na Pokątną. Ruda wzięła głęboki oddech, spoglądając na sklepy.
- W końcu nam się udało. Szczerze mówiąc, teraz jestem jeszcze bardzie zmęczona niż w pociągu... Mimo, że w taki trochę inny sposób. Nie chce mi się spać. Gdzie idziemy najpierw?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxane Soul
PostWysłany: Pią 18:12, 27 Lis 2009 
Uczeń Hufflepuffu

Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 704
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Rozejrzałam się dookoła. Tak dawno tu nie byłam.
- Ja proponuję na początku pójść do sklepu ze sprzętem do Quiddicha. Alison, chyba chciała tam coś kupić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell Rodwick
PostWysłany: Sob 0:59, 28 Lis 2009 
Prefekt Naczelny

Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 1909
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hillingdon


- Okej, ja też chciałam tam zajść, chociaż po dłuższym zastanowieniu nie jestem pewna, czy póki co będzie mnie stać na odpowiednią miotłę, bo najtańszej nie chce kupować. Najwyżej poczekam kilka miesięcy. Może na urodziny sprawię sobie takie prezent... O, tak! Siedemnaste urodziny do świetna okazji - zaśmiała się. Zmrużyła oczy, wpatrując odpowiedniego sklepu między tłumem ludzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison Sabitz
PostWysłany: Nie 14:23, 29 Lis 2009 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


- Chyba kupno miotły na razie sobie daruję - powiedziałam z zastanowieniem. - Poczekam, aż zwiększy mi się kasa z kieszonkowych. Lepiej pójdźmy kupić sobie jakieś zwierzęta - powiedziałam z szerokim uśmiechem do dziewczyn

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell Rodwick
PostWysłany: Pon 0:40, 30 Lis 2009 
Prefekt Naczelny

Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 1909
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hillingdon


- Prawdę mówiąc nie jestem pewna czy chcę jakiegoś zwierzaka. Znając mnie, po niecałym tygodniu o nim zapomnę, nie dam jeść, nie wpuszczę do dormitorium, albo nie wiem jeszcze czego nie zrobię, albo zrobię źle i zwierzak zdechnie. Zdecydowanie nie jestem osobą która powinna się opiekować kimś lub czymś. Ale oczywiście, z wielką przyjemnością pomogę wam w wyborze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison Sabitz
PostWysłany: Pon 19:27, 30 Lis 2009 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


- Okej. To pomożesz mi przy wyborze sowy - powiedziałam z uśmiechem do Bell. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam ten sklep
- To co, może wejdziemy? - spytałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell Rodwick
PostWysłany: Pon 19:40, 30 Lis 2009 
Prefekt Naczelny

Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 1909
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hillingdon


- No brawo, za pomysł. Nie mogłam się doczekać kiedy któraś was na to wpadnie, a mi tak jakoś głupio było was popędzać - zaśmiała się i pociągnęła lekko nieprzytomną Rox w głąb ulicy, aż znalazły się przy sklepie, na którego wystawie pełno było klatek z rozmaitymi zwierzakami. Popchnęła drzwi i pierwsza weszła do środka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron Wallner
PostWysłany: Sob 17:17, 29 Maj 2010 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aaron przechadzał się po ulicy przyglądając się ludziom. Dzień był słoneczny, przez co nie brakowało uśmiechu na twarzach przechodniów.
Krukon zastanawiał się jak teraz wygląda popołudnie w Hiszpani i czy może jego mama gotuje meksykańskie jedzenie. Teraz o tym marzył, zjeść tortille i burito z nachosami. Ale czy to było teraz najważniejesze? Nie?
Aaron miał przed oczami wczorajszą noc i cały przecudowny dzień. Teraz wiedział, że Blaise też coś do niego czuję. Krukon widział jej błekitne oczy, takie głębokie. Nagle Aaron wpadł na jakiegoś przechodnia. Było to jakieś małe dziecko, przez co jego siła wytrąciła mu loda z reki.
- Mamo! Ten pan mi zrzucił loda - chłopczyk zaczął płakać, a jego matka wycierała mu łezki z policzka. '' No pięknie, jeszcze tego brakowało."
- Wstydził by się pan - rzekła wzburzona kobieta. - Mógłby pan patrzeć gdzie idzie.
- Przecież nie zrobiłem tego specialnie. Przepraszam cię bardzo mały. - powiedział z udawanym uśmiechem do smarka.
Chłopczyk podszedł do Aarona i nadepnął mu na nogę.
- Głupi olbrzym. - po tym uciekł na drugą stonę ulicy, kierując się do parku. Matka podąrzała za nim.
'' Niedaleko pada jabłko od jabłoni"- pomyślał śmiejąc się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron Wallner dnia Sob 19:42, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathaniel Flynn
PostWysłany: Sob 18:07, 29 Maj 2010 
Uczeń Gryffindoru

Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rodowity Londyńczyk :))


Nathaniel spacerował po chodniku ,z uśmiechem na twarzy. Czy to tylko za sprawą pogody? Humor dopisywał mu już od rana ... ,ale nie tylko humor. Dzisiaj rano gdy podróżował metrem nie miał pieniędzy - a co za sobą idzie, nie kupił biletu. Mężczyzna o twarzy mopsa ,który z widoczną satyskacją wyciągał raz po raz jakiegoś wandala ,dopadł i jego. Nathaniel otwarcie przyznał ,że nie miał pieniędzy ,więc nie kupił biletu ,a mężczyzna wyprowadzał go z metra. Wtem jakiś ktoś stojący przy wejściu wcisnął mu do ręki swój bilet i wyszedł z całej sytuacji bezszwanku. Później zaś w przypływie szczęścia wycałował pierwszą osobę stojącą obok niego ,a tą osobą okazał się wysoki buldog. Skończył bez jednego zęba ,ale to nie zepsuło mu samopoczucia.
Wtem zaczął rozmyślać o wczorajszym dniu i przeżytymi przygodami z Christy czy Blaise. Uśmiechnął się szeroko na wspomnienie schowka na miotły ,tunelu otoczonym egispkimi ciemnościami ,czy rozjuszonym kelnerze.
Ni stąd ni zowąd potknął się o wystającą ,pękniętą kafelkę i z trudem utrzymał równowagę ,a chłopak idący tuż obok niego uczynił to samo. Tyle ,że wystąpiła między nimi istotna różnica; Nathaniel potknął się o rzecz nieżyjącą ,a chłopak, o może i nie myślącą ,ale mimo wszystko żyjącą. Przyglądał się z uśmiechem całej sytuacji ,a gdy chłopczyk nazwał go głupim olbrzymem wybuchnął śmiechem... atak wesołości nie wywołał u niego głupi komentarz małolata ,ale grzeczne przeprosiny chłopaka ,który właśnie stał się klaunem prowadzącym w tej jakże komicznej sytuacji. Jakże mu znane grzeczne przeprosiny i jakże znany mu śmiech.
- AARONMEN!!
Zawołał do chłopaka ksywą ,którą kiedyś obrał dla przyjaciela. Niekoniecznie musiał tak głośno krzyczeć ,ale nie potrafił opanować furii szczęścia ,która go dopadła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nathaniel Flynn dnia Sob 18:09, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron Wallner
PostWysłany: Sob 18:59, 29 Maj 2010 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aaron patrzył z zabawną miną na odchodzącego dzieciaka i jego matkę. Kto by przypuszczał, że kobiety umieją być tak naiwne w stosunku do dzieci, pozwalając na takie rzeczy. Chyba nigdy ich nie zrozumie. " Bo się nie da"- pomyślał Aaron, gdy nagle naprzeciw stanął mu ktoś znany wykrzykując do niego " ARONMEN!".
" Nie to nie może być prawda, on tutaj?!".
- Czy mnie oczy mylą, czy widzę przed sobą mego przyjaciela? - wykrzyknął także krukon. Nath i Aronmen wykonali swoje przyjacielskie przywitanie, robiąc sztuczki z dłońmi. Aron zaczął się śmiać, dziwiło go to, że pamiętał tak skomplikowane przywitanie.
- Człowieku gdzieś ty się podziewał? - rzekł z szerokim uśmiechem.
Aaron poznał go w Hiszpanii. Wtedy Nathaniel był tam na wakacjach. To były najlepsze dwa miesiące w jego życiu. Ten chłopak miał niesamowity temperament. Miał? Raczej ma. Wariowali ile się da, a matka Aarona zawsze szykowała im pyszne tortille.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathaniel Flynn
PostWysłany: Sob 22:04, 29 Maj 2010 
Uczeń Gryffindoru

Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rodowity Londyńczyk :))


W duchu zastanawiał się nad potęgą matczynej miłości. Znał tę kobietę... jeszcze dwa lata temu wraz z math-jo kradli owoce z jej sadu. Gdy zaś ich przyłapała zamiast złapać za skórę, pogryźć lub wychlastać - zaopiekowała się nimi, myśląc że to włóczęgi i obficie obdarowała owocami zupełnie za darmo. Nie wyglądała przy tym na kobietę która postradała zmysły, była po prostu opiekuńcza i ociekała miłością. Że też mogłaby być tak zapatrzona i ślepa?
- Kiedy ostatni raz Cię widziałem nie miałeś wady wzroku, a wiele się nie zmieniłeś - stwierdził patrząc na przyjaciela badawczo. Wyszczerzył zęby w tryumfalnym uśmiechu gdy okazało się, że jeszcze nie wyparowało mu ich stare, ale wciąż najwyraźniej jare powitanie. Zdzielił mu przez łeb uśmiechając się przy tym jak idiota. Zawsze chciał to zrobić i właśnie mu się to przypomniało.
- Ja? W domu ,na podwórku ,w ubikacji. A czemu pytasz? - Spytał, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej, chociaż wydawałoby się to już niemożliwe.
- co tam ,młody?
Wyszczerzył rząd śnieżnobiałych zębów.
- I co ty tutaj w ogóle do cholery robisz?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nathaniel Flynn dnia Śro 21:57, 02 Cze 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron Wallner
PostWysłany: Pią 12:47, 11 Cze 2010 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aaron zaczął się głośno śmiać.
- Och Nath nic się nie zmieniłeś, to jesteś nadal ty, zwariowany do szleństwa.
Krukon otarł skroń. Słońce świeciło niesamowicie mocno.
- Co ja tu robię? - spytał retorycznie - tak samo jak ty chodzę do Hogwartu i uczę się pilnie- na ostatnie słowa Aaron zaśmiał się gardłowo.
- Nath co ty na to żebyśmy zrobili coś szalonego? Wiem, że ty jesteś od pomysłów , ale ostatnio okropnie się nudziłem.
Chociaż muszę ci się przyznać, że mam....niesamowitą dziewczynę.
Aaron rzecz jasna miał na myśli Blaise. Od imprezy i ich wspólnego wypadu do wrzeszczącej chaty nie widzieli się już dawno.
Aaron rzecz jasna chciał jej to wynagrodzić i wiedział już jak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathaniel Flynn
PostWysłany: Sob 11:04, 12 Cze 2010 
Uczeń Gryffindoru

Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rodowity Londyńczyk :))


- Niesamowitą dziewczynę?
Chłopak uniósł brew mając nadzieję, że Aaron wszystko przemyślał. Nathaniel nigdy nie był zbyt inteligentny..., ale gdy było trzeba, rozsądek to raczej jego mocna strona. Mimo wszystko na jego wargach błąkał się łobuzerski uśmieszek.
- Może opowiesz mi wszystko w drodze do sklepu miotlarskiego? Z racji tego, że przebywamy w Londynie, chciałbym kupić co nieco. Dawno nie latałem...
Wywrócił ramionami i zerknął na przyjaciela z ukosa.
- a co do twojej propozycji dotyczącej czegoś 'szalonego' - jestem jak najbardziej za.
Wyszczerzył kiełki, mrużąc słodko oczy jak pod słońce. Nie czekając na reakcje bądź odpowiedź chłopaka, ruszył pewnym krokiem przed siebie przez ocaloną słońcem uliczkę. Usilnie próbował wymyślić coś czym mogliby się teraz zająć prócz oczywiście odwiedzeniem gringotta i zakupem miotły, ponieważ nie chciał by chłopak pomyślał sobie, że to już nie jest stary Nate. Zawsze jednak przygoda nadchodziła sama, bez pomocy brązowowłosego opryszczka... Postawił więc na naturalność i nie próbował jej rozjuszyć. Zaraz pewnie i tak niespodziewanie coś na nich naśle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nathaniel Flynn dnia Sob 11:06, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron Wallner
PostWysłany: Sob 17:23, 12 Cze 2010 
Uczeń Ravenclawu

Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aaron wyciągnął ze swojej plecaka dwa jabłka, po czym włożył sobie torbę na plecy podając przy tym owoc Nathanielowi. Podrzucając swoje jabłko Aaron ruszył za przyjacielem w kierunku banku gringotta.
- Hmn...od czego by tu zacząć - Krukon pamiętał chwile jak podszedł do tajemniczej ślizgonki, która z zapałem sączyła Ognistą Whisky. Już wtedy poczuł coś do tej dziewczyny, ale nie miał pojęcia, że wszystko tak się potoczy. Tak szybko..
- Poznałem tą niesamowitą dziewczynę na imprezie. Odbywała się w Hogwarcie, w Salonie Wspólnym. Kto by pomyślał, że mógłbym spotkać w takim miejscu wartościową osobę. Dobrze wiesz jakie miałem zawsze zdanie o kobietach. - Nath był jego najlepszym przyjacielem, dlatego zawsze umiał to zaakceptować, jego pogląd na daną sprawę.
- Ma na imię Blaise i jest francuską. Nie powiem...jest szalona ale wyczuwam tą niesamowitą delikatność i czułość jaka w niej drzemie. - Aaron spojrzał kontem oka na Nahtaniela. - Rzecz jasna nie chcę się spieszyć.
Krukon chciał bardziej poznać Blaise, chciał jej pokazać jak bardzo ją kocha. Nie miał zamiaru być z Blai zwykłą i przeciętną parą jaką można spotkać na każdym kroku. Aaron ugryzł jabłko wyczekując jakiejś reakcji swojego przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.czarodzieje.fora.pl Strona Główna  ~  L / /

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03